W związku z wywiadem z p. D. Szczepańska, przeprowadzonym w Waszym Tygodniku Nr. 8/46 z dni 19 ubm prosimy o zamieszczenie poniższego, teksu
Żołnierze Armii Krajowej, uczestnicy Ruchu Oporu i walk z okupantem na terenie Beskidów, Gorców i Podhala poczuwają się do obowiązku przedstawienia swojego stanowiska w tzw.
„Walce o Ognia".
Nie wdając się w rozważania czy wyrok na „Ognia" po wydarzeniach pod Czerwonym Groniem w grudniu 1943 r. był adekwatny do winy: niewykonania rozkazu, co spowodowało rozbicie oddziału, utratę ziemianek, zapasów broni i amunicji oraz śmierć dwóch żołnierzy, należy z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że stał się powodem ostatecznego zerwania wszelkich więzów „Ognia" z Armią Krajową do końca jego działalności.
Działalność „Ognia" po tzw. wyzwoleniu, to nie żadna dziecinna legenda o Janosiku, lecz samowolna, wbrew dyrektywom Delegatury Rządu walka bratobójcza - największa tragedia każdego narodu; w sytuacji Polski, bez jakichkolwiek szans powodzenia, była wprost narodowym samobójstwem. Dlatego ogromna większość trzeźwo myślącego społeczeństwa, choć gotowa do największych poświęceń dla Kraju, ręki do wojny bratobójczej przykładać nie chciała. Nawet tym, przez ówczesny reżim boleśnie skrzywdzonym: parcelacją, pozbawieniem własności i ojcowizny przekazywanej z pokolenia na pokolenie, utratą najbliższych, sumienie w wojnie bratobójczej udziału wziąć nie pozwoliło.
III
Najbardziej potworną historią działalności „Ognia" to zbrodnie ludobójstwa popełniane na bezbronnej ludności żydowskiej, czy osobach podejrzanych ó odmienne przekonania, dokonywane z wyrafinowanym okrucieństwem, jak w przypadku kobiety ciężarnej w 7-mym miesiącu, powieszonej w Ostrowsku, czy Żydówki uśmierconej po wyrwaniu języka w Krościenku i wielu innych, o których świadkowie jeszcze dzisiaj boją się mówić.
Jakżeż więc mogły panie dr A. Fitowa, czy D. Szczepańska fakty te w swoich badaniach historycznych przeoczyć i czy mają prawo uchylać się od postawienia kwalifikacji moralnej takiego postępowania?
Chyba, że ich zdaniem historia ma uczyć, że nigdy nikogo niczego nie nauczyła.
P.S. Integralną częścią powyższego jest obszerne opracowanie w załączeniu.
Konkluzja: Dla zachowania dobra imienia żołnierzy Armii Krajowej w pamięci żyjących i potomnych, jest obowiązkiem wszystkich, którzy pozostali wierni ideałom Armii Krajowej odciąć się od haniebnych postępków „Ognia" i „Ogniowców".
P.S. 2. W wydanej ostatnio przez wydawnictwo „Secesja" w Krakowie książce pt. „Józef Kuraś „Ogień" - Partyzant Podhala, autor Bolesław Dereń, wyczyny te szczegółowo opisuje.
Popisali: ppłk. Włodzimierz Budarkiewicz, ps. Podkowa, z-ca d-cy l PSP:AK, Związek Sybiraków Oddziat w Zakopanem, Środowisko Żołnierzy, 1. PSP-AK w Zakopanem, i Adam Palmrich Orwid, Światowy Związek Żołnierzy AK Okręg Małopolska, Oddział Nowy Targ, Przewodniczący, Zarządu Oddziału ZŻAK, Leszek Wasylkowski, Związek Kombatantów R.P. i byłych Więźniów Politycznych Koło Zakopane S. Przybylik, Światowy Związek Żołnierzy AK Oddział Podhalański Zakopane - Nowy Targ
Wygłoszony w Nowym Targu w dniu 21 stycznia 1995 r. odczyt p. dr Aliny Fitowej oraz wywiad z p. dr Danutą Szczepańską, zamieszczony w nr. 8/46 tygodnika NASZE STRONY z dnia 19 lutego 1995 r. domagają się pełnego, wielostronnego naświetlenia zagadnienia działalności Józefa Kurasia „Ognia" i jego oddziałów.
Nie mamy w tym przypadku do czynienia z typowym procesem, jednak zasada „audiatur et altera pars" („niech i druga strona zostanie wysłuchana") powinna - zwłaszcza u historyków - być bezwzględnie przestrzegana.
Nie podejmując zbyt szerokiego opisywania dziejów Józefa Kurasia „Ognia" i jego podkomendnych - uważamy za konieczne i celowe przytoczenie niżej przedstawionych faktów, z pominięciem domniemywań i przypuszczeń, a także zakłamanej mitomanii.
1. Józef Kuraś urodził się 23 października 1915 roku w Waksmundzie, w patriotycznej rodzinie działaczy ludowych (członków przedwojennego Stronnictwa Ludowego). Będąc uczniem gimnazjalnym, w wieku 18 lat, uciekł ze swoją dziewczyną, Zofią Cesarz, zrywając na dłuższy czas z domem i szkołą. Ten krok nastolatka w dostatecznym stopniu ukazuje jego charakter niespokojny, samowolny i niepohamowany.
2. Służba wojskowa w latach 1936- 1938, w tym szkoła podoficerska, powinny - zdawało by się - „wyrobić" u Józefa Kurasia nawyk dyscypliny i szacunek do prawa i przepisów. Tak się nie stało. Po powrocie z wojska Józef Kuraś ożenił się w lutym 1938 roku z Elżbietą z Chorążych, a w grudniu 1940 roku urodzi im się syn - Zbigniew. W czasie pobytu J. K. w wojsku - jego dawna sympatia Zofia Cesarz wyszła za mąż za Jana Czubiaka z Leśnicy, co wywołało długoletni konflikt tych dwóch mężczyzn.
3. Kampanię wrześniową odbył Józef Kuraś w 1.Pułku Strzelców Podhalańskich. W październiku 1939 roku wrócił szczęśliwie do domu. Gdy w maju 1941 roku powstała na Podhalu Konfederacja Tatrzańska, której twórcą był ofiarny działacz ludowy Augustyn Suski - Józef Kuraś stał się jej członkiem i jako „Orzeł" wchodził w skład kierowniczej „trójki" w Waksmundzie. Wspomniany Jan Czubiak, związany z „Gorolenvolkiem" - z natury rzeczy stał się także ideowym przeciwnikiem Józefa Kurasia. Po bójce, jaka wywiązała się między nimi J. K. trafił do więzienia, skąd - dzięki interwencji dwóch policjantów „granatowych" -członków Konfederacji Tatrzańskiej został zwolniony. Nadal jednak był pod stałym obstrzałem hitlerowskich władz okupacyjnych... Dla uniknięcia, względnie zmniejszenia zagrożenia Józef Kuraś podjął pracę przy wyrębie lasu na Turbaczu - ściślej - na hali Wzorcowej (polana Doświadczalna Instytutu Rolniczego). Tam funkcjonował ośrodek szkoleniowy Związku Walki Zbrojnej i tam Józef Kuraś - wówczas 26-letni - rozpoczął szkolenie grupy ludzi, z którymi przyszedł z Waksmundu. Była to jesień 1941 roku.
4. W czerwcu 1943 roku - w odwecie za zastrzelenie dwóch policjantów „granatowych" - konfidentów niemieckich - w nocy 29 czerwca Niemcy napadli na dom rodzinny Kurasiów i zabili ojca „Orła" - 73-letniego Józefa Kurasia, żonę „Orła" i jego 2,5-letniego synka, a dom spalili. W ten sposób Józef Kuraś „Orzeł" przeżył godny współczucia dramat, a nawet tragedie. Opisany fakt niewątpliwie zaważył na zwichnięciu psychiki „Orła".
Zmienił on pseudonim na „Ogień" i ok. 10 lipca 1943 roku z grupą- ok. 20-osobową swoich zaufanych towarzyszy przyłączył w Gorcach do 9-cio osobowego oddziału Armii Krajowej. Ten nowy połączony oddział miał za dowódcę por. „Lecha" - Władysława Szczypkę (górala z Mszany Dolnej), jego zastępcą został por. „Adam" - Jan Stachura, a szefem - Józef Kuraś „Ogień". Tu sprostowanie wielu nieporozumień: „szef" oddziału - to nie jego
dowódca, lecz najstarszy stopniem podoficer. W regularnym wojsku mp. „szefem kompanii", czy też „matką kompanii" - był z zasady sierżant względnie starszy sierżant. Dbał on m.in. o
zaopatrzenie, czyli pełnił funkcje kwatermistrzowskie. Ten połączony oddział przeprowadził w okresie: lipiec - grudzień 1943 roku kilka udanych akcji bojowych.
5.We wrześniu 1943 roku zginął por. „Lech", a jego zastępca - por. „Adam" sprawował dowództwo oddziału do połowy listopada tegoż roku, kiedy to zmienił go na tym stanowisku por.„Zawisza" - Krystyn Więckowski. Między „Zawiszą" a „Ogniem" zaistniał konflikt: „Ogień" i jego grupa, wywodzący się z ludowego nurtu Konfederacji Tatrzańskiej byli inaczej traktowani przez „Zawiszę" jak pozostali żołnierze jego oddziału. „Zawisza" wiedział już o Batalionach Chłopskich, reprezentujących, lewicowy ruch chłopski. Taka sytuacja rodziła napięcia między „konfederatami", a „akowcami".
6.W wigilię 1943 roku, po wieczerzy, którą każda z grup spędziła osobno - „Zawisza" urlopował „akowców", sam udał się na Lubań, a „Ogniowi" i jego ludziom rozkazał pozostać na placówce - obozie. W drugi dzień świąt „Ogień" - wbrew rozkazowi udał się ze swoimi kolegami do Ochotnicy Górnej na zabawę, czy też dla rozeznania (nie ma jasności w tej sprawie). Do domu wrócili przed południem 27 grudnia. 28 grudnia Niemcy otoczyli obóz partyzantów. Walka była nierówna wobec wielkiej przewagi wroga. Dwóch partyzantów zginęło, a reszta rozpierzchła się, z „Ogniem" włącznie. „Ogień" nie zameldował się w dowództwie - może w obawie przed zasłużoną karą. A zatem stał się dezerterem i zerwał z Armią Krajową. W jego sytuacji wszelka inna prawna kwalifikacja czynu jest wykluczona, jako żołnierz i podoficer powinien wiedzieć, co uczynił i jakie grożą mu konsekwencje. Od tego czasu począł wojować na własną rękę, szukając sojuszników wyłącznie w lewicowych ugrupowaniach konspiracyjnych, a także wśród jednostek Armii Czerwonej. Nie może nikogo dziwić, że „Ogień" otrzymał wyrok śmierci. Obecnie niektórzy badacze tamtych dziejów twierdzą, że wyroku w ogóle nie było, inni - że był, ale dzięki interwencji organizacji ludowej ROCH - został uchylony. Jeszcze inni uważają, że mjr „Borowy", wówczas komendant Obwodu .KO 32 „Paproć" w Nowym Targu spowodował „zawieszenie dochodzenia". Znamy żołnierza oddziału partyzanckiego, który na rozkaz „Borowego" miał wykonać wyrok ,na „Ogniu". Jednakże po rozmowie z tymże „Ogniem" tego nie zrobił, o czym zameldował natychmiast „Borowemu", a ten - o dziwo - uznał przedstawione mu racje za słuszne i wymienionego żołnierza nie ukarał. Opisany tu fakt wskazuje, że wyrok był.
7. „Ogień" sam powołuje się na współpracę od wiosny 1944 roku z Batalionami Chłopskimi, z Ludową Strażą Bezpieczeństwa, z oddziałami sowieckimi, (partyzantka mjr Zołotara, w tym kpt. „Tania" - Ludmiła Gordijenko z NKWD, z którą; podobno „Ogień" romansowały. W listopadzie 1944 roku „Ogień" uznał PKWN, a 1 grudnia tegoż roku podporządkował swój oddział dowództwu Armii Ludowej, ściślej dowódcy oddziału AL „Zygfrydowi" - Izaakowi Gutmanowi (Bruno Skuteli). Zaiste trudno się połapać w tym korowodzie podporządkowań. Po „wyzwoleniu" Józef Kuraś zszedł ze swoim oddziałem z gór, zgłosił się do władz „czerwonych", otrzymał nominację na porucznika i na szefa powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu, którego to stanowiska faktycznie nigdy nie objął. W kwietniu 1945 roku zerwał z rządzącą komuną, poderwał swoich ludzi i wrócił w góry, by prowadzić swoją wojnę, tym razem przeciw komunistom. Szybko rozbudował swoje oddziały rozlokowane na znacznym obszarze. Szczegóły na ten temat szeroko opisał mgr Maciej Korkuć (Zeszyty Historyczne WIN, Nr 5, sierpień 1994 r.).
8. Sposoby, jakie stosował „Ogień" w swojej walce „O Polskę bez komunistów" najlepiej, charakteryzuje wypowiedź ks. prof. Józefa Tischnera („Kuszenie kleryka Tischnera" - Magazyn Gazety Wyborczej z dnia 21 maja 1993 r.). A oto jej fragment: „... Na Podhalu powstała podwójna zadra. Do władzy i do partyzantów. Żeby utrzymać się „Ogień" musiał zbójniczyć, rabować. Strzelał cło partyjnych, do kolaborantów nowej władzy, ale z czasem dostał obsesji zdrady. Zaczął strzelać do swoich, do każdego kto coś o nim wiedziały kto mógł go wydać. Ludzie bali się go tak samo, jak UB, które}każdego górala podejrzewało o sprzyjanie „Ogniowi"..."
9. Granice między rekwizycją a rabunkiem nigdy nie zostaną ścisłe ustalone. Dlatego też nie można dokładnie powiedzieć - kiedy „Ogień" i jego podkomendni rekwirowali, a kiedy rabowali. Ale nie to jest najważniejsze, bowiem „leśni" musieli jeść, ażeby żyć i walczyć. Natomiast ważne i tragiczne zarazem jest to, że „Ogień" i „ogniowy" popełniali czyny haniebne, wręcz zbrodnicze. Jak bowiem nazwać wykonany rozkaz powieszenia na słupie telefonicznym w dniu 10 grudnia 1945 roku będącej w 7-mym miesiącu ciąży Heleny Luberda „Kościelny" z domu Głodek? Fakt ten opisuje Józef Kuraś w swoim notatniku:
„... 10 grudnia. Sowińska. Nowy Targ. PPR. Śmierć. Buła, Krościenko, śmierć. Katarzyna. Waksmund, śmierć. Podejrzana. Brzuch, jak stołek. Dwojaczki? Ludzie ślimaki. Lepiej niech zginie niewinny, a obóz nie może być zdradzony. Sumienie? Wolność. Nie dałem się sumieniu. Katarzyna na słupie telegraficznym. Lew nie chciał wykonać. Kulka. Baba spotkała mnie na ulicy „Kaś mojego Jaśka zabił?" Głupia. Będziesz się żeniła drugi raz..."
Opisany fakt rozeznali w dniu 22 lutego 1995 roku w Ostrowsku żołnierze 1PSP AK: „Kukułka" i „Norwid". Czworo mieszkańców potwierdziło jednocześnie, zeznając, że powieszenie Heleny Luberda „Kościelny" - to była prawdopodobnie pomyłka, że miano powiesić inną kobietę, rzekomo za chęć zdrady i wydania w UB (może wymienioną przez „Ognia" Katarzynę, bez podania jej nazwiska). Nie zmienia to faktu ludobójstwa, tym bardziej, że według zeznań wymienionych osób przed powieszeniem Helena Luberda była torturowana - miała przetrącony kręgosłup. Można chcieć zrozumieć i usprawiedliwić walkę
„Ognia" i jego ludzi z atakującymi ich żołnierzami KBW, Milicji UB. Wszak ciągle był tropiony i ścigany. Można jakoś próbować usprawiedliwić zabijanie aktywistów PPR, konfidentów UB i MO. Trudno - to była bezpardonowa walka z wrogiem. Ale
jacy to wrogowie - zupełnie niewinni Żydzi, ocaleli z hitlerowskich obozów zagłady, czy też inni - równie niewinni ludzie, którzy wydawali się „Ogniowi" tylko podejrzanymi. Przecież to
nie walka z wrogiem, lecz morderstwo, dokonane często z sadyzmem i okrucieństwem.
Inny przykład: „Ogień" i jego partyzanci upatrzyli sobie młodą dziewczynę - Marysię Kopeć - jako obiekt „zabawy seksualnej". Gdy ta uciekła z domu przez okno i skryła się w kościele
„Ogień" posłał po nią niejakiego Baziuka (czerwonoarmistę), który ją odnalazł i siłą zaciągnął na „melinę". Zamknięto ją w piwnicy, gdzie „Ogień" i jego ówcześni sojusznicy - żołnierze sowieccy (prawdopodobnie z NKWD) - przez dwa tygodnie maltretowali i gwałcili biedną dziewczynę. Po tej „zabawie" wypuścili Marysię, która wróciła do domu. Następnego dnia zawieziono ją do szpitala, gdzie wkrótce zmarła. Została pochowana na cmentarzu w Waksmundzie. ;
Będąc komendantem MO w Nowym Targu Józef Kuraś spowodował zesłanie na Syberię dwóch żołnierzy 1 PSP AK, a to Kietę i Zagardowicza - z. zemsty za to, że nie chcieli się przyłączyć do jego grupy. Obydwaj wrócili z nieludzkiej ziemi ciężko schorowani
10. Na kwitach rekwizycyjnych „Ognia" figurują pieczęcie z orłem polskim oraz z literami „AK". Jakie to oszustwo. Przecież dezerter z Armii Krajowej nie ma prawa tą nazwą firmować swoich oddziałów. Wszak „Ogień" zerwał samowolnie z Armią Krajową w dniu 28 grudnia 1943 roku, a jego pogrobowcy umieścili na swoim sztandarze napis: „1Pułk Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej". Tu podwójne oszustwo: po pierwsze - jak wspomniano - nie może być Armia Krajowa, a po drugie nie może być „1Pułk Strzelców Podhalańskich", który powstał 22 września 1944 roku, a więc w 9 miesięcy po dezercji „Ognia" z szeregów AK. Jak to prosto i łatwo posługiwać się fałszywą pieczątką i podszywać się pod nazwę Armii Krajowej, która zawsze wysoko cenią hasło: „Bóg, Honor, Ojczyzna" i temu hasłu była zawsze wierna. Należy raz na zawsze stwierdzić, że „Ogień" i „ogniowy" nie mają prawa podszywać się pod nazwę Armii Krajowej, ani pod nazwę 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK- jeżeli uważają oni, że należą się im prawa kombatanckie to mogą tych praw dochodzić za pośrednictwem różnych organizacji kombatanckich, ale nie akowskich."
11. Na działalność „Ognia" w czasie rządów komuny niewątpliwie wpłynęły nastroje utrzymywane przez niektóre. ośrodki zachodnie, którym zależało na stałym utrzymywaniu napięcia i wrzenia na terenie naszego Kraju. Fakt ten można i trzeba uwzględniać. Tylko, że ten fakt w żadnym stopniu nie usprawiedliwia hańbiących i karygodnych metod walki, samowoli, krzywdy ludzkiej, ludobójstwa.
12. Pani dr A. Fitowa na zakończenie swego referatu stwierdziła, że w czasie walk „Ognia" nie było zwycięzców i zwyciężonych, lecz były tylko, ofiary po każdej stronie. O ile można tak powiedzieć o „Ogniu" „ogniowcach" oraz o walczących, z nimi żołnierzach „czerwonego, bolszewickiego reżimu" - to nie wolno w równej mierze tak traktować niewinnych ofiar, nie uczestniczących w żadnym stopniu w walce „O Polskę bez komunistów". Pani dr Fitowa wyraziła również pogląd, że „Ogień" i „ogniowy" pozostaną symbolem walki Podhala z czerwonymi rządami w Peerelu. To wielkie i nieuzasadnione uproszczenie historyka, patrzącego na omawiane wydarzenia tylko przez wybrany przez siebie pryzmat.
Pani dr Danuta Szczepańska sugeruje postawienie „Ogniowi" pomnika. A kto zatroszczy się o pomnik, upamiętniający niewinne ofiary tegoż „Ognia"???
Takie postawienie zagadnienia wynika z podstawowego obowiązku obiektywnego przedstawiania wydarzeń, do czego każdy, a zwłaszcza historyk - jest bezwzględnie obowiązany. |
Zakopane, 28 lutego 1995 r. .
OPRACOWAŁ: ADAM PALMRICH ORWID