Józef Kuraś ps.,,Ogień" urodził się w Waksmundzie powiat Nowy Targ w rodzinie chłopskiej. Przed wojną ukończył pięć klas gimnazjum w Nowym Targu i szkołę podoficerską w Korpusie Ochrony Pogranicza. Służbę wojskową odbywał na wschodniej granicy - ostatnio w 1939 roku w stopniu sierżanta.
Po klęsce wrześniowej powrócił do rodzinnych stron i pracował na gospodarstwie ojca. Fama głosi, że już w tym czasie zajmował się kradzieżą i handlem końmi. W czerwcu 1941 roku na terenie powiatu nowotarskiego została utworzona organizacja konspiracyjna pod nazwą Konfederacja Tatrzańska (KT), która postawiła sobie za zadanie zwalczanie polityki tzw. Gorallenvolku, prowadzenie wywiadu wojskowego i gospodarczego oraz pracy kulturalnooświatowej. Józef Kuraś został członkiem tej organizacji, obierając pseudonim,,Orzeł". Żywot tej organizacji nie był zbyt długi, bo już w styczniu 1942 roku została przez gestapo rozbita. Józefowi Kurasiowi udało się uniknąć aresztowania. Od tego czasu zaczął się ukrywać. W lutym 1942 roku spotyka go osobista tragedia. Hitlerowcy palą jego rodzinny dom, ginie najbliższa rodzina: ojciec Józef, żona Elżbieta i dwuletni syn Zbigniew.
Po tym tragicznym wydarzeniu przyjmuje pseudonim,, Ogień" i z innymi kilkoma byłymi członkami, KT, którym udało się zbiec przed aresztowaniem, wstępuje do oddziału partyzanckiego AK. W publikacji, pt.,, Z problematyki rozwoju antyhitlerowskiego podziemia na Podhalu i Sądecczyźnie „- Zeszyty historyczne z 1971 roku nr.3 - A. Szczygieł piszą o nim:
Józef Kuraś był członkiem oddziału partyzanckiego AK dowodzonego kolejno przez: >>Lecha<<, >>Adama<<, >>Zawieszę<<; z początkiem 1944 roku skazany na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Specjalny AK samowolne opuszczenie posterunku i spowodowanie śmierci dwóch partyzantów oraz utratę bunkra z zapasami. Wykonawcą wyroku miał być Jan Wąchała ps.>>Łazik<<
,,Łazik" wyroku na,,Ogniu" nie wykonał, ale,,Ogień" nie zapomniał. Jan Wąchała w okresie okupacji był dowódcą oddziału partyzanckiego AK, a po wyzwoleniu oddziału DSP. Jedenastego lipca 1945 roku ujawnił się ze swoim oddziałem w Nowym Sączu i zaniechał konspiracyjnej działalności. Jedna z podległych mu bojówek drugiego maja 1946 roku w okolicy Jazowska powiat Nowy Sącz zastrzeliła skrytobójczo,,Łazika".
Inna obiegowa wersja odejścia,,Ognia" z AK głosiła, iż po Świętach Bożego Narodzenia w 1943 roku zerwał on z tą organizacją z powodu niewłaściwego, traktowania jego podwładnych, rekrutujących się ze środowiska wiejskiego, przez kadrę oficerską i podchorążacką AK - używającą wobec nich słów,,chamy".
Po zerwaniu z AK nawiązał kontakt z kierownikami nowotarskiej Trójki,,Rocha", którzy mianowali go dowódcą oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa SL,,Roch"
Jako dowódca oddziału LSB (BCH) ściśle współdziałał z oddziałem AL.- im L. Waryńskiego dowodzonym przez,,Tadka Podhalańskiego" ( por. Tadeusza Grzegorczyka) oraz radzieckim oddziałem partyzanckim majora Iwana Zołotara.
Ten ostatni w książce,,Przyjaźń wojennych lat" - wydane przez MON 1974 rok na stronie 369 pisze między innymi, że,, do osoby >>Ognia<< były poważne uprzedzenia naszych szczerych przyjaciół z powiatu nowotarskiego, którzy dobrze znali swojego ziomka, iż jest to człowiek żądny władzy, dwulicowy i przewrotny".
Po przybyciu na Podhale oddziału AL.,,Za wolną Ojczyznę" pod dowództwem por.,,Zygfryda" (Bruno, Skuteli- Gutman) w końcu 1944 roku, zapoznał się on z Manifestem Lipcowym PKWN i po kilku rozmowach z por.,,Zygfrydem" podporządkował swój oddział władzom w Lublinie. Potwierdzili to obaj dowódcy oddziałów AL. Działających na Podhalu - por.,,Tadek" i por.,,Zygfryd", który w swoim wystąpieniu na sesji popularnonaukowej w Zakopanem ( 28-29.11.1970 r. ) stwierdził między innymi :
(...),, Pierwszego grudnia 1944 roku Józef Kuraś złożył na moje ręce pisemne oświadczenie, w którym deklarował poparcie dla programu i uznania zwierzchnictwa PKWN, podporządkowując nam równocześnie operacyjnie swój oddział: poinformowałem o tym niezwłocznie Szefa Polskiego Sztabu Partyzanckiego płk. Prytyckiego. Po rozważeniu nowej sytuacji, w gronie oficerów oddziału podjęliśmy decyzję, aby - przy jednolitym kierownictwie - pozostawić Kurasiowi całkowitą samodzielność w bezpośrednim dowodzeniu oddziałem ( bez zmian istniejącego stanu), wprowadzając jednak ścisłą koordynację akcji bojowych wzajemną wymianę informacji. W zasadzie od tej chwili stanowiliśmy jedno zgrupowanie.
>>Ogień<< bardzo solidnie przestrzegał naszej umowy. Meldował o akcjach, zdobytej broni, przekazywał informacje o ruchach Niemców. Od tej chwili jego zwiad i placówki wiejskie były do naszej dyspozycji, a w Koninkach, Porębie Wielkiej, Rabce, Obidowej, Chabówce, Rdzawce, Kowańcu - wiejskie chaty stały przed nami otworem.
Po wyzwoleniu ziemi nowotarskiej w końcu stycznia 1945 roku,, Ogień" ujawnił się, (lecz broń zachował) i wraz ze sowimi ludźmi organizował milicję obywatelską w powiecie. Sam objął stanowisko komendanta powiatowego.
Po kilku tygodniach komendant wojewódzki MO w Krakowie wyznaczył na stanowisko inną osobę.,,Ogień" w marcu 1945 roku udał się na skargę do centralnych władz państwowych w Lublinie i w Warszawie. Po przeprowadzonych tam rozmowach, władze centralne zweryfikowały mu stopień wojskowy porucznika i skierowały go do dyspozycji kierownika Wojewódzkiego Urzędu bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Ten zgodnie z sugestią władz centralnych, wyznaczył go na kierownika Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu. Nieznane są bliżej przyczyny, dlaczego po powrocie do Nowego Targu nie przyjął tego stanowiska i nie podjął urzędowania oraz dlaczego tak diametralnie się zmienił.
Wiadomo natomiast, że 17 kwietnia 1945 roku, kiedy większość pracowników tamtejszego PUBP przebywała w terenie, zebrał grupę posłusznych mu ludzi i napadł na ten Urząd, zastrzelił czterech przebywających w nim pracowników - w tym zastępcę kierownika por. Jana Gadomskiego - i rozpuścił aresztowanych, z których większość razem z nim zbiegła w Gorce. Tam w rejonie góry Turbacz zorganizował oddział zbrojny.
Górzysto-lesiste ukształtowanie terenu powiatu nowotarskiego, znajomość terenu i mieszkańców - to wszystko w latach 1945-1946 wyjątkowo sprzyjało działalności oddziału. Sława,,Ognia" rosła. Ale z biegiem czasu, kiedy ofiarami jego działalności padały setki niewinnych ludzi rosła też nienawiść do niego.
Od chwili zorganizowania oddziału,,Ogień" i jego ludzie rozpoczęli mordowanie ludzi, którzy czynnie bronili władzy lub wspierali. Prawie we wszystkich przypadkach z ukrycia albo po podstępnym ujęciu pojedynczych osób. Nigdy nie podejmował walki z równymi, a nawet licznie mniejszymi oddziałami wojska i milicji. Ujęte pojedyncze osoby często zabierane z domów uprowadzonego w rejon Turbacza, gdzie najpierw poddawane były okrutnym torturom ( łamano im ręce i nogi, wydłubywało oczy, ucinano nosy i języki ), a później w różny sposób mordowano. Wielu ciał do tej pory nie odnaleziono - w tym pięciu moich bliskich znajomych.
Nie wszyscy zamordowani przez niego byli pepeerowcami. Większość z nich była wierzącymi katolikami.
W okresie od kwietnia 1945 roku, do lutego 1947 roku oddziały zbrojne podległe,,Ogniowi" na terenie Krakowa oraz byłych powiatach dawnego województwa krakowskiego: nowotarskim, nowosądeckim, limanowskim, miechowskim, myślenickim, wadowickim i żywieckim dokonały ogółem 430zabójstw, 295 napadów terrorystyczno- rabunkowych i 120 indywidualnych kontrybucji na łączna sumę kilku milionów złotych.
Nie wiem, czy rodziny zamordowanych i tych, które potraciły kontrybucje oraz świadkowie 295 napadów terrorystyczno-rabunkowych maja takie samo zdanie o ,,Ogniu" jak ksiądz proboszcz z Juszczyna Adolf Chojnacki, ksiądz profesor Józef Tischner i ksiądz Władysław Zazela ( dwaj ostatni - kapelani Związku Podhalan ).
Wątpię, czy oni, co roku w każdą pierwszą niedziele sierpnia, pielgrzymują do kaplicy na Turbaczu w Gorcach. Wątpię też, czy uczestniczyli w 1990 roku w uroczystości religijnej połączonej z poświęceniem sztandaru byłego oddziału ,,Ognia „ Józefa Kurasia i w mszy koncelebrowanej przez księży Tischnera i Zazalę - o czym za PAP poinformowało ,,Życie Warszawy „ nr. 181z 06.08.1990 rok . Nie był on znów takim gorący chrześcijaninem i katolikiem, jak współczesnym wierzącym wymawiają wymienieni księża. Zaś o jego moralności chrześcijańskiej lepiej nie wspominać, bo to było moralne dno. Dlatego nie stawiałbym go za wzór wierzącym.
Szczególnie nienawidził on pepeerowców i Żydów. Ale tak samo nienawidził przedwojennych oficerów, - o czym nawet wspomina w swojej noweli Juliusz Nemo.
Z prowadzonego przez niego, notatnika, przytaczamy kilka faktów mordowania bezbronnych obywateli a nawet podległych mu członków jego oddziału. Oto własnoręczne notatki,,Ognia":
- Żyd na czubie polany Waksmundzkiej - 20 sierpnia 1945 rok
- 28 sierpnia 1945 - wykonano egzekucję na 4 Żydach w Maniowych
- 10 lutego ( 1946) Grasgrin Dawid - wójt gminy żydowskiej Nowy Targ.
Egzekucja. ( Faktycznie Grasgrin Dawid ur. 1884 rok, dorożkarz z Nowego Targu - były członek,,Bundu";
- 3 maja ( 1946) Witaj majow jutrzenko. W nocy samochód z Żydami 12.
Mieli być przeprowadzeni przez granicę. 50 000 zł. Przed Krościenkiem do rowów. Salci krzyczała, panie << Ogień >>, taką nieładną demokrację pan robi? Ucięto język.
W notatniku tym,,Ogień „ nie odnotował dwóch innych wyczynów swoich ludzi, a mianowicie:
- 29 lutego 1946 roku w Zakopanem zamordował Józefa Oppenheima
urodzonego w 1887 roku - znanego przewodnika tatrzańskiego i działacza Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego, kierownika Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, autora wielu prac popularnych. Nie był Żydem, a zamordowany został tylko, dlatego, że jego nazwisko obco brzmiało;
- 21 kwietnia 1946 roku w odległości 2 km przed Nowym Targiem podległa
,,Ogniowi" bojówka zatrzymała samochód wiozący pięciu byłych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych narodowości żydowskiej: Henryka, Czekaja, Ludwika Hertza, Ruth Joachimson ( Rutę Jachiman), Leona Lindberga i Henryka Unterbacha. Wymienionych wyprowadzono a następnie na jego rozkaz bestialsko zamordowano.
Co mu zawinili bezbronni obywatele narodowości żydowskiej ( nie wiadomo nawet, czy byli zwolennikami nowej władzy), którzy przeżyli hitlerowskie obozy koncentracyjne i udawali się do Zakopanego w celu podreperowania zdrowia nadszarpniętego w obozach? Nie zginęli w komorach gazowych lub od kul esesmańskich. Zamordowani zostali przez,,Ognia" i jego podwładnych w rok po zakończeniu drugiej wojny światowej.
Oprócz zwolenników nowej władzy i obywateli narodowości żydowskiej mordował także swoich podwładnych, na których padał jakikolwiek cień podejrzeń. Biada temu, który nie chciał zastrzelić albo powieść bezbronnego i niewielkiego człowieka lub spał z odbezpieczonym pistoletem. Osobiście go wykańczał. I żeby nie być gołosłownym, przytaczam tu zapiski z cytowego już jego osobistego notatnika:
- 24 września 1945 roku Jastrząb ujawnił się. Kulka,, Ciemnemu". Zwiał.
Rozstrzelanie,,Wesołka" na postrach;
- 10 grudnia 1945 roku Katarzyna. Waksmund. Śmierć. Podejrzana. Brzuch - dwojaczki? Ludzie ślimaki. Lepiej niech niewinnie zginie, a obóz nie może być zdradzony. Sumienie? Wolność. Nie dałem się sumieniu Katarzyna na słupie telegraficznym. Lew nie chciał wykonać. Kulka;
- 8 stycznia 1946 - Skarpa sprowadził Kamienia i Skowronka z MO Łopuszna.
- 10 stycznia - Skarpa spadł z odbezpieczonym rewolwerem. Nie wolno. Czatował na sposobność? śmierć. Wydał jeszcze trzech z terenu. Kamienia i Skowronka żelazem w łeb do Dunajca. Może wierzyli Skarpie jak Mikołajczykowi i niewinni? Nic nie poradzę;
- 10 marca - Pozwoliłem na likwidację magistra i magistratu Rabka. Kot ręczy, że pracuje na dwie strony. Kubuś, Śmigły, Roch. Stąd poszli do magistra wychowania fizycznego. Misiak. Nie chciał otworzyć. Zmuszono sąsiadkę, żeby wołała swoi. Wybiegł do drzwi na korytarz, przez szybę seria. Uciekł na górę, kule w piersiach. Wyłamano drzwi, dokończono na kanapie;
- 3 czerwca- Dyplomaci angielscy. Obidowa. Zegarki. 60 000. Koce, legitymacje. Lalusie zgniłe. PodpisałemUB;
- 20 czerwca - Porucznik,,Roman" z Poznania. Dłonie ma miękkie, ale
silne. Goli się, co dzień. Dobrze melduje grupę.... Zwarte obcasy, palce sztywno u czapki. Musi być niższy
- 26 czerwca - Zwyciężony nie spał. Odczytałem wyrok, szpicel.
Wziąłem ze sobą Ceśkę. Na stromości Gorca. Nic nie mówił. Ceśka powiedziała: popraw mu -Charczał.
- 3 lipca - Roman wszystko wiedział o kontaktach, za inteligentny.Dolary widział u Ceśki. Żołnierzom urlopy. Taki, co dużo wie, lepiej niech zginie. Powiedziałem, że zastrzelili go z KBW. Widział Smrek, niewyparzony pysk. Nie uchowa się taki. Cowboy zgniótł mu twarz butami;
- 20 lipca - Nowy ppor.,,Łoś". Syn leśniczego ze wschodu. Więcej interesuje się cietrzewiami, kozicami niedźwiedziami, niż komunistami. Mówi: nie wiadomo, kiedy obudzimy się wolni. Przetrwać. Bubek;
- 23 lipca - Ma przygodę. Doniesiono o Harcerzu z Ochotnicy. Drużyna szybkowykonawcza. Powiesili. Zerwał się jeszcze raz.;
- 1 sierpnia - Łącznik od Andersa. Szykuje się wojna. Przemówienie do żołnierzy, dywersja. Łoś do tyłu, rozstrzelany;
- 4 września - Oszewka z Kościelisk grozi Powichrowi wydaniem obozu. Za mało dostaje. Co robić? Niech nie pyta. Ale dyscyplina. Rozkaz za zdradę kula;
- 7 września - Matka i siostra Oszewki przychodzą do Powichra. Grożą, Jeśli Oszewka zabity. Co robić? Całą rodzinę.;
- 15 września. -K. miał rewolwer odbezpieczony. Kula. Płakał. Stefana wydał, po co rewolwer odbezpieczony. (Prawdopodobnie chodzi tu o b. Pracownika PUBP w Nowym Targu Stanisława Kowalskiego, który w nocy z 3 na 4 maja 1946 roku, pełniąc służbę w miejscowym więzieniu, wypuścił na wolność grupę aresztowanych podejrzanych o współpracę z,,Ogniem" i wraz z nimi udał się do jego oddziału);
- 24 września - Prędki został na noc w Nowym Targu i zastrzelił Balladynę. Kręcił, przyparty do muru przyznał się. Nie chciała, a zawsze chciała. Podejrzenie o zdradę. Głupi. Rozstrzelałem osobiście Balladynę. Najmilsza ostatnia.
Na konto zbrodniczych wyczynów,,Ognia" zapisać jeszcze należy bestialskie morderstwo dwóch harcerzy w okolicy wsi Niwa w sierpniu 1946 roku (po przestrzeleniu dobili ich łopatami) oraz umysłowo chorego żebraka rozrzucającego kamienie nad Dunajcem, a także samotną matkę sześciorga dzieci w wieku od.2-10 lat- Annę Śmietanową lat 36 z Rabki. Ponadto kilku indywidualnych turystów, którzy zbyt wcześnie wypuścili się w Gorce, ufnych, że jako apolitycznych i bezbronnych, nic złego ich nie spotka ze strony rzekomego,,obrońcy demokracji i bojownika o wolną Polskę". Zapłacili za to własnym życiem. Ten krwawy watażka zajmował się nie tylko mordowaniem, ale również kradzieżą koni. W notatniku pisał na ten temat:
- 18 grudnia 1945 roku- Handlarz złotem z Warszawy. Likwidacja,,Zemsta
Konie ze Słowacji. Ojcu,,Śmigłego". Pół na pół zarobi Śmigły członek jego bojówki - syn handlarz końmi w Nowym Targu;
- 20 lutego 1946 roku - konie,,Śmigły" ojcu.
- 24 sierpnia 1946 roku - przez granicę przeprowadza Oszewka. Bierze
część . Dużo mięsa. Konie dla ojca,,Śmigłego".
Na temat kradzieży koni tak pisał w swoim oświadczeniu 11 marca 1947 roku przed Komisją Administracyjną w Wadowicach jeden z poległych mu bojówkarzy ps.,,Orzeł"- Jan Sałapatek ( tablica poświęcona jego pamięci też została umieszczona w kościele w Juszczynie)
Jesienią 1946 roku (...) wziąłem udział w napadzie we wsi leżącej w powiecie myślenickim. U kilku gospodarzy zabraliśmy wówczas osiem par koni i cztery wozy. Konie kradliśmy też na terenie Czechosłowacji. W oświadczeniu tym,,Orzeł" nie przyznał się natomiast do kradzieży koni dokonanej w jego rodzinnej wsi Jachówce u sześciu rolników w nocy z 13 na 14 grudnia 1946 roku. Dodać tu należy, że rolnicy, którym skradziono konie, nie prowadzili żadnej działalności politycznej.
Jak z powyższego widać trudno byłoby uznać,,Ognia" za wzorzec obrońcy demokracji i bojownika o wolną Polskę?
Jestem więcej niż pewny, że gdyby po wojnie władzę w Polsce objął obóz londyński, to z watażką- koniokradem,,Ogniem" byłoby więcej kłopotów, niż miała z nim władza ludowa. Przecież i on tez nie lubi panów i pogardzał oficerami przedwojennymi. Przecież mawiał:,,Jeśli pany walczą o Polskę bez zmian, o Polskę z całym dawnym złem, niech ich szlag trafi".
Z tego powodu w całej rozciągłości zgadzam się z oświadczeniem nowotarskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK przeciwko próbom rehabilitacji,, Ognia", które głosi między innymi,, Nie mamy nic wspólnego z >>Ogniem<< i jego pogrobowcami. Uważamy, że zamiast uczestniczyć w uroczystościach ku czci >>Ognia<<, należałoby raczej odprawić żałobne nabożeństwo w intencji jego ofiar. A jest ich 430 ". ( Polityka nr. 52 z 29.12.1990 rok ) Czyżby ksiądz profesor Tischner nie znał treści oświadczenia i nie miał nic do powiedzenia na ten temat?