Dobra - Dobrzańskie Wieści1993r.
„Ogień"
Wciąż wiele emocji i kontrowersji budzi wspomniana w lutowym numerze naszej gazety postać „Ognia". Dlatego też chciałabym przedstawić jego historię napisaną na podstawie wywiadów z działaczami Armii Krajowej ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej jak również wypowiedzi komendanta UB i poparta materiałami archiwalnymi z Urzędu Bezpieczeństwa (książka pt. „Był w Polsce czas"). Dwa różne światy a podobnie wręcz powiedziałabym tak samo przedstawiają jego historię. Niemniej jednak do dzisiaj jest to postać nie odkryta, zdania na jego temat są podzielone, ponieważ szala jego zwolenników jak i przeciwników się zrównuje a ślady coraz bardziej zaciera czas. Każdy kto bliżej zna sytuację polityczną ówczesnych lat z większą łatwością będzie mógł odpowiedzieć sobie na nurtujące nadal pytania dotyczące życia i działalności „Orła" vel „Ognia". Ocenę pozostawiam Państwu.
Józef Kuraś żył w latach 1915-1947. Do 1943r. ps. „Orzeł", później ps. „Ogień".
Pochodził z Waksmunda. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął naukę w szkole średniej (8 klasowe gimnazjum w Nowym Targu), którego nie ukończył m.in. z powodu miernego zainteresowania nauką. Już w okresie wczesnej młodości cechował go brak zdyscyplinowania i elementarnej rozwagi. Z wiekiem stracił szacunek dla środowiskowej obyczajności i wzmagał się u niego upadek zasad moralnych. Również służba wojskowa (1936-1938r) nie wykształciła w nim zdyscyplinowania i szacunku dla wojskowego porządku.
W 1938r. zawarł związek małżeński. Zmobilizowany w sierpniu 1939r. do Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich walczył w jego składzie do 18 września 1939r. w stopniu kaprala rezerwy. Ten stopień jest jedynym prawdziwym jego stopniem wojskowym. W pierwszym okresie okupacji niemieckiej pozostawał w Waksmundzie. Zajmował się handlem i przemytem. Luźno związany był z organizacją konspiracyjną - Konfederacja Tatrzańska. Aresztowany, zbiegł z aresztu a ucieczkę ułatwili mu znajomi granatowi policjanci.
Ze względu na brak wyuczonego zawodu (aby uniknąć wywozu na przymusowe roboty do III Rzeszy) zatrudnił się jako robotnik w leśnictwie. W tym okresie wstąpił do miejscowej placówki Związku Walki Zbrojnej. Po złożeniu przysięgi przyjął pseudonim „Orzeł". Wraz z nim do ZWZ przystąpili jego bliscy znajomi, z którymi pracował w lesie. Do wiosny 1943r. cała grupa J. Kurasia była zatrudniona w Doświadczalnym Instytucie Rolniczym na Turbaczu i tam pozostawała. W czerwcu 1943r. w rejonie instytutu pojawiło się dwóch granatowych policjantów w przebraniu cywilnym. „Orzeł" podejrzewając, że są to konfidenci Gestapo, zlikwidował obydwu. W odwecie Gestapo 29 czerwca 1943r. zamordowało 73-letniego ojca Kurasia, jego żonę i dwuletniego syna spalając przy tym jego rodzinny dom.
Po tym tragicznym wydarzeniu J. Kuraś przyjął pseudonim „Ogień" i wraz z całą swoją grupą zaufanych ludzi dołączył w Gorcach do leśnego oddziału Armii Krajowej. Oddziałem dowodził por. Władysław Szczypka „Lech", a jego zastępcą był por. Jan Stachura „Adam". Kpr. Józef Kuraś został mianowany, jako najstarszy stopniem podoficer, szefem oddziału (zaopatrzenie). Grupa ta w okresie od lipca do grudnia 1943r. przeprowadziła kilka udanych akcji bojowych. We wrześniu 1943r. zginął w nieszczęśliwym wypadku por. „Lech". Dowództwo po nim przejął por. Krystyn Więckowski „Zawisza". W okresie Świąt Bożego Narodzenia 1943r. „Zawisza" z kilkoma żołnierzami zszedł do schroniska na Lubań, a dowództwo w tym czasie nad pozostałymi żołnierzami w obozie powierzył „Ogniowi". 26 grudnia 1943r. „Ogień" wbrew rozkazowi udał się do Ochotnicy Górnej na zabawę. Tam też nie ograniczył się tylko do pijaństwa ale swoimi erotycznymi zapędami spowodował konflikt z niektórymi uczestnikami zabawy. Wiadomość o pobycie w Ochotnicy uzbrojonych ludzi dotarła do Gestapo w Nowym Sączu, skąd wyruszył oddział interwencyjny. „Ogień" wracając z kompanami terenem górskim pozostawił aż nadto widoczne ślady, dlatego też Niemcy bez trudu odnaleźli obóz partyzancki. Pozostawieni w obozie żołnierze w momencie zauważenia Niemców, podjęli obronę obozu. Mimo przytłaczającej przewagi wroga, większości udało się wyjść z okrążenia. Trzech partyzantów zginęło.„Ogień" zbudzony walką, jako odpowiedzialny szef oddziału, nie wydał żadnego rozkazu, ale jako pierwszy zbiegł z zagrożonego obozu. Należy nadmienić iż był to bardzo cenny obóz. Składał się z trzech ziemianek dobrze zaopatrzonych w żywność, który to w konsekwencji doszczętnie zniszczyli Niemcy. J. Kuraś wiedział czego się dopuścił i czym grozi złamanie rozkazu. Na kilkakrotne wezwanie dowódcy się nie stawił, zdezerterował z oddziału i złamał przysięgę żołnierza. „Ogień" otrzymał wyrok śmierci. Zdaniem Macieja Korkucia, historyka z krakowskiego oddziału IPN, przeciwnika Armii Krajowej na Podhalu a jednoscześnie znawcy historii Józefa Kurasia „Ogień" dążył do wyjaśnienia tych wydarzeń. Nie wiadomo dlaczego nie chciano go słuchać. Gdzie leży prawda? Zna ją na pewno sam Kuraś.
Prawdą jest, że „Ogień" związał się z sowiecką grupą dywersyjną NKWD mjr. „Zołotara". Wraz z grupą swoich kompanów rozpoczął nieobliczalne w skutkach działania. Wiosną 1944r. nawiązał kontakt z władzami Stronnictwa Ludowego i nazwał swój oddział „Ludową Strażą Bezpieczeństwa", a w październiku tegoż roku został zaprzysiężony na dowódcę oddziału egzekucyjnego. Już jednak 25 listopada 1944r. Powiatowy Delegat Rządu w Nowym Targu zarządził wstrzymanie przez władze Stronnictwa Ludowego kontaktów służbowych z „Ogniem" do czasu zlikwidowania jego zatargu z Armią Krajową. Stwierdzić przy tym należy, że ta współpraca J. Kurasia ze stronnictwem była tylko pozorna. W tym czasie aktywnie współpracował z wyżej wymienioną sowiecką partyzantką, a ściślej z kpt. NKWD Ludmiłą Gordijenko ps. „Tania". Ta współpraca z sowieckimi partyzantami uniemożliwiła wykonanie na „Ogniu" ciążącej na nim kary śmierci. Nie można było dopuścić do zarzutu, że Armia Krajowa likwiduje osoby współpracujące z sowietami. Nadto „Ogień" w grudniu 1944r. podporządkował grupę oddziałowi Armii Ludowej, której dowódca był Izaak Gutman vel Bruno Skuteli ps. „Zygfryd". Ta współpraca ułatwiła mu dokonywanie napadów i rabunków na mieszkańcach Podhala, Pienin i Spiszą. Czynił to pod pozorem pomocy dla oddziału sowieckiego. Jego działania nie były ani sabotażowe ani dywersyjne na szkodę okupanta niemieckiego. Do dowództwa zgrupowania oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, d-cy 1. PSP mjr. Adama Stabrawy ps. „Borowy" zgłaszali się poszkodowani działalnością „Ognia". Zgłaszano kradzież bydła, koni, owiec, bezprawne nakładanie kontrybucji oraz inne rozboje i opisy szalonych pijatyk. Wzywano „Ognia" do zaprzestania samowolnych działań, lecz on nie stawił się w umówionym miejscu i czasie, a posłańcom groził śmiercią. Po zajęciu Podhala przez Armię Czerwoną „Ogień" zszedł z gór i od władz PKWN-u przyjął stanowisko komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej w Nowym Targu. Otrzymał nominacje na porucznika, spełniał bowiem warunki: „nie matura, lecz chęć szczera robi z ciebie oficera". Jako komendant MO pomagał miejscowej placówce NKWD w aresztowaniu i deportacji żołnierzy Armii Krajowej do ZSRR. Na tym stanowisku działał samodzielnie do czasu przybycia do Nowego Targu tzw. grupy operacyjnej z Krakowa. Kiedy członkowie tej grupy objęli kierownicze stanowiska „Ogień" urażony w swych ambicjach udał się do władz PPR-u w Lublinie a następnie w Warszawie, gdzie wspólnie z towarzyszącymi mu Janem Kolasą ps. „Powicher" i komunista Sielickim, przedstawili swoje zasługi we współpracy z partyzantką sowiecką i oddziałem Armii Ludowej. W wyniku tego Józef Kuraś otrzymał legitymacje członka PPR i rekomendacje od Zofii Gomółka do pracy w UB w Krakowie. Doceniając to władze bezpieczeństwa skierowały go do pracy w Komendzie UB w Nowym Targu. Tu jednak z przyczyn nie wyjaśnionych otrzymał stanowisko szefa ekspozytury UB w Zakopanem. Stanowisko to nie spełniło jego oczekiwań. Nie przyzwyczajony do wykonywania poleceń, zdemoralizowany wcześniejszymi działaniami, ponownie dezerteruje tym razem zdradzając władze ludowe. Ale „Ogień" potrzebny był władzy ludowej bardziej jako przeciwnik niż jako oddany współpracownik - tych władze bezpieczeństwa miały wystarczająco dużo. Władza ludowa potrzebowała argumentów dla zohydzenia wobec społeczeństwa polskiego i aliantów zachodnich, prawdziwej polskiej konspiracji, a także rozwiązanej już wcześniej Armii Krajowej. Aby cel swój osiągnąć stosowano na szeroką skalę prowokacje, które z jednej strony miały udowodnić, że działające legalnie PSL związane jest ze „ zbrodniczym" podziemiem, a z drugiej strony wykazać, że działające w konspiracji Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość jest organizacją faszystowską, mordującą nie tylko członków PPR, ale także ludowców i socjalistów. Skoro polskie organizacje antykomunistyczne tego nie czyniły, trzeba było w ich imieniu dokonywać czynów brutalnych, które usprawiedliwiałyby zwalczanie polskiej opozycji terrorem sowiecko-ubeckim. Zorganizowane przez UB bandy miały na celu kompromitowanie legalnie działających stronnictw politycznej opozycji, konspiracyjnych organizacji niepodległościowych, przypisując im dokonywanie sprowokowanych zbrodni. „Ogień" swoim działaniem bezwiednie utożsamił się z prowokacjami władzy komunistycznej, które w ten sposób w bardzo złym świetle przedstawiały PSL i Armię Krajowa. Wszak „Ogień" tytułował się dowódcą oddziału Armii Krajowej i w jej imieniu wydawał wyroki śmierci. Fakty te były przestępczym nadużyciem. Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia 1945r., tj. w tym czasie gdy „Ogień", jako Komendant MO pomagał NKWD aresztować jej żołnierzy. Józef Kuraś nie zdawał sobie sprawy z faktu, że jego niezdrowe ambicje, amoralne nawyki i okrutne zbrodnie są wykorzystywane przez propagandę PRL przeciwko prawdziwym żołnierzom AK i członkom legalnych stronnictw politycznych jak Polskie Stronnictwo Ludowe i Partia Pracy. Według żyjących członków AK twierdzenie, że „Ogień" podjął działalność antykomunistyczną z przyczyn patriotycznych i politycznych jest kłamstwem. „Ogień" działał wyłącznie według własnych poglądów, których celem było zdobycie osobistych korzyści kosztem krzywdy innych. Do jakiejkolwiek organizacji należał nigdzie nie podporządkował się obowiązującym zasadom organizacyjnym. Wszędzie działał według własnego uznania. Najlepiej współpracował z sowieckim oddziałem bo tu miał pełną swobodę i nie był ograniczony żadnym regulaminem.
O jego niezaspokojonych ambicjach świadczy m.in. bezpodstawne używanie stopni oficerskich. Dokument awansowy na stopień majora był sfałszowany. Blankiety awansowe podpisane przez „Borowego" posiadał Franciszek Zapała żołnierz AK, który został przez ludzi „Ognia" podstępnie zamordowany, a posiadane przez niego blankiety zrabowane. Na jednym z tych blankietów „Ogień" wpisał swój awans na majora, na pozostałych blankietach „awans" otrzymali jego podkomendni.
W sumie na Podhalu działało sześć grup bez organizacyjnego nadzoru. Obowiązkowo musieli oddawać „Ogniowi" tylko „zbójecki trybut". „Ogień" zaś osobiście dowodził tzw. „Komisją Szybko Wykonawczą", składającą się z 47 ludzi, wykonująca wyroki śmierci. Próbowano zlikwidować oddział „Ognia", ale się to nie udawało. Jak twierdzą żołnierze AK siły te mogły być zlikwidowane, ale władze ludowe dbały o to aby działalność „Ognia" trwała do określonego czasu. Po wyborach 1947r. jego działalność dla celów propagandowych nie była potrzebna. Jego oddział został zlikwidowany w przeciągu kilku godzin, a Józef Kuraś pijany i osaczony ze wszystkich stron popełnił samobójstwo.
Czy był bohaterem? Czy był mordercą? Zdania na ten temat są podzielone. Dlaczego był takim człowiekiem, a nie innym? Jak bardzo śmierć najbliższych mu osób (ojciec, żona i syn) zaważyły na jego psychice? Sami państwo musicie odpowiedzieć sobie na te i inne pytania dotyczące historii Józefa Kurasia „Ognia".
J. Bulanda
PRAWDA O JÓZEFIE KURASIU „OGNIU"
Relacja z naocznego świadka wydarzeń Juliana Tomeckiego- „Brzoza"
Józef Kuraś urodził się w Waksmundzie 23 października 1915r. Do szkoły podstawowej (powszechnej) uczęszczał w Waksmundzie, a następnie rozpoczął naukę w szkole średniej (8 klasowe gimnazjum w Nowym Targu). Szkoły średniej nie ukończył. Wystąpił z klasy 6-tej z przyczyny miernego zainteresowania nauką i nadmiernej pobudliwości erotycznej. Już w okresie wczesnej młodości cechował go brak zdyscyplinowania i elementarnej rozwagi. Z wiekiem tracił Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich, walczył w składzie tego pułku do 18 września 1939r, w stopniu kaprala rezerwy. Ten stopień jest jedynym prawdziwym jego stopniem wojskowym. Wcześniej (1938r.) zawarł związek małżeński. W pierwszym okresie okupacji niemieckiej pozostawał w Waksmundzie. Zajmował się handlem i przemytem.
Luźno związany był z organizacją konspiracyjną Konfederacja Tatrzańską. Aresztowany, po raz pierwszy, zbiegł z aresztu a ucieczką ułatwili mu znajomi granatowi policjanci. Ponownie aresztowany za udział w bójce, zbiegł z aresztu, po raz drugi. Zawodu wyuczonego nie posiadał i aby uniknąć wywozu na przymusowe roboty do III Rzeszy, zatrudnił się jako robotnik w leśnictwie. Wraz z Kurasiem zatrudnieni byli również inni mieszkańcy Waksmundu podobnie jak on należący do Konfederacji Tatrzańskiej. Brak jednak wiarygodnych dowodów, że z ramienia tej organizacji prowadzili jakąkolwiek działalność. W tym samym też okresie J. Kuraś wstąpił do miejscowej placówki Związku Walki Zbrojnej, Złożył przysięgę i przyjął pseudonim "Orzeł". Wraz z nim do ZWZ wstąpili jego bliscy znajomi, z którymi pracował w leśnictwie. Brak również dowodów, że J.Kuraś prowadził jakąkolwiek działalność dywersyjną z rozkazu Komendy ZWZ w Nowym Targu.
Od wiosny 1943r.cała grupa J.Kurasia zatrudniona w "Doświadczalnym Instytucie Rolniczym na Turbaczu stale tam pozostawała. Malał szacunek dla środowiskowej obyczajności i wzmagał się u niego upadek zasad moralnych. Również służba wojskowa, którą odbył w latach 1936 - 1938 w 2PSP w Sanoku i KOP w Głębokim, nie wykształciła w nim zdyscyplinowania i szacunku dla wojskowego porządku. Zmobilizowany w sierpniu 1939r. do......